poniedziałek, 25 maja 2009

moje początki...




Już bardzo dawno chciałam nauczyć się tej sztuki.
chodzi mi tu o Hardangera. Dzięki motywacji kilku osób próbowałam już nie raz ale zawsze coś mnie odciągało.
Wczoraj po komunii jak wróciliśmy nerwy mnie szarpały bo czekałam na wyniki badań mojej mamy i wzięłam materiał, jakieś tam książki i zaczęłam...
Początki nie są może zachwycające równiutkie i piękne ale i tak jestem zadowolona:)

1 komentarz:

  1. Niesiu! Zaskoczyłaś mnie! ABSOLUTNIE!!! :-DD
    I do tego jak miło!! W końcu dałaś się skusić. Piękne początki! Czekam na ciąg dalszy z postępów prac.
    Mam nadzieję, że wyniki mamy są ok.

    OdpowiedzUsuń